Janusz Wojciechowski:
Łowcy dzieci? Nie, to nieprawdopodobne, niemożliwe…
1. Kiedy w 2002 roku trzej łódzcy dziennikarze – Paweł Patora, Marcin Stelmasiak i Przemysław Witkowski, przedstawili reportaż o „łowcach skór” w łódzkim pogotowiu ratunkowym – niektórzy kółka na łbie rysowali. Wydawało się to historią tak niewiarygodną, że i dwudziestu Hitchcocków czegoś podobnego by nie wymyśliło. Jak to – pogotowie ratunkowe? Lekarze, sanitariusze, zamiast ratować, zabijali ludzi? I to zabijali w strasznych mękach, pavulonem, który powodował, że ofiary w pełni świadome traciły oddech i dusiły się żywcem, bezradnie patrząc na wykrzywione maski swych oprawców… nie, tego nie mogło być na świecie, to bzdura, horror jakiś, nieprawdopodobna fantazja czyjaś, ludzie nie mogli robić czegoś tak strasznego.
2. Ja nadal w to nie wierzę, chociaż wiem, że to była prawda. Oprawcy z łódzkiego pogotowia w straszny sposób mordowali ludzi, dla kilkuset złotych za informację o zgonie. Zostali za to skazani, choć do dziś nie rozumiem, dlaczego na przykład lekarze uczestniczący w tych zbrodniach dostali kary 5-6 lat i tylko sanitariusz dostał dożywocie.