Miłosierdzie ludzkie i boże czyli jak wysoko zawieszona jest poprzeczka
Na początku chciałbym zacytować fragment tekstu źródłowego, który tu zamieścił rotmeister. To jest najważniejszy fragment w całej naszej dotychczasowej działalności i ja go zauważyłem od razu, ale milczałem na jego temat. Wskazałem go jednak kilku osobom, które jeśli nawet zwróciły nań uwagę, to milczały. Fragment ten wyjaśnia w zasadzie wszystko, co dzieje się na świecie podczas pokoju, wskazuje też przyczyny i metody dewastacji Kościoła. Oto ów tekst:
„Jeszcze w r. 1752 jeden z magnatów angielskich, wolnomularz najwyższych stopni, podróżujący po Włoszech, zapoznawszy się z młodym liberałem, Jezuitą i polubiwszy go bardzo, rzekł mu poufnie, w przystępie wielkiej życzliwości, że jako młody i wolny jeszcze, powinien by pomyśleć o obraniu sobie innego zawodu, gdyż Towarzystwo Jezusowe będzie rozwiązane. Jezuita zdziwiony tonem pewnym z jakim słowa te wyrzeczone były, spytał się Anglika, czym zakon jego na taką zasłużył karę. „Nie myśl, odrzekł, żeby przyczyna wyroku leżała w niechęci do pojedynczych członków waszego zakonu; przeciwnie, jest między wami wielu bardzo zasługujących na szacunek, ale duch ożywiający wasze stowarzyszenie, jest przeciwny naszym widokom filantropijnym. Poddając w Imię Boga wszystkich chrześcijan pod władzę jednego Papieża… trzymacie świat na uwięzi”
więcej>>> https://coryllus.pl/milosierdzie-ludzkie-i-boze-czyli-jak-wysoko-zawieszona-jest-poprzeczka/
Najważniejszy zaś jego fragment, to nie ten o trzymaniu świata na uwięzi, jak się pewnie zaraz wyda wielu trafiającym zawsze w punkt myślicielom, ale ten oto: duch ożywiający wasze stowarzyszenie, jest przeciwny naszym widokom filantropijnym
Duch ożywiający stowarzyszenie jest przeciwny widokom filantropijnym. W połowie XVIII arystokracja angielska miała jakieś widoki filantropijne, a przecież jeszcze nie podbito Indii, Kanada ciągle była francuska, imperium szykowało się właśnie do skoku i już miało widoki filantropijne. Dlaczego? Ponieważ bez filantropii nie ma mowy o podboju. Podbój i zniewolenie bez filantropii to jest nazizm. Rozumie to chyba każdy, ale nie każdy rozumie, że filantropia bez Chrystusa, to taki sam nazizm, tyle że upudrowany. Nie można dokonywać rabunku bez szeroko zakrojonych akcji filantropijnych, o których trąbi się w mediach i my tę prawdę mamy podaną wprost na tacy, nie musimy się nawet zastanawiać nad jej sensem, bo on jest wyłożony wprost. Dlatego właśnie warto czytać dawniejszych autorów, albowiem oni się, przepraszam za wyrażenie, nie czają, piszą jak jest i jasno wskazują cele.
Co jakiś czas na spotkaniach autorskich albo różnych panelach pada pytanie o masonerię. Proszę Państwa, jeśli ktoś chce się tym ekscytować oczywiście może, ale jasne jest przecież, że ani ja, ani nikt inny nie zna żadnych masońskich tajemnic. Można oczywiście się nad nimi zastanawiać i je zgłębiać, ale po co, skoro w tekstach źródłowych, a fragment takiego tekstu zacytował nam właśnie rotmeister, wszystko jest wyłożone. Masoneria to narzędzie służące do wyrwania z rąk Kościoła ziemskiego miłosierdzia, zmonopolizowania go, a na koniec jeszcze oskarżenia Kościoła o różne niepiękne postępki. Jeśli ktoś uważa, że to już przeszłość, niech sobie przypomni nie tak przecież dawną sprawę księdza Stryczka. Ktoś powie, że to, co opisuję ma wymiar strategii finansowej. Otóż nie. To jest sprawa o wymiarze ontologicznym, najpoważniejsza z możliwych. Chodzi bowiem o mękę Chrystusa, której wspomnienie świętować będziemy niebawem. Chodzi o to, kto przejmie aktywa wykreowane przez Zbawiciela poprzez śmierć i zmartwychwstanie. To jest cel główny i do tego celu organizacje wrogie Kościołowi prą z całą mocą. Do całkowitego przejęcia nie doszło jeszcze prawdopodobnie dlatego, że z drugiej strony na szalę kładzione jest życie wielu męczenników. Myślę, że w latach poprzedzających II wojnę wielu osobom, także w Kościele, mogło zdawać się, że czas wielkich męczenników już minął. Otóż i okazało się, że nie. Myślęwięc, że tym co zatrzymuje mechanizm wrogiego przejęcia Miłosierdzia Bożego jest właśnie krew męczenników. Nie może być inaczej.
Nie mam na to czasu teraz, bo tempo jest prawdziwie wariackie, ale prześledzenie w Biblii wszystkich tych fragmentów, które dotyczą jałmużny jest szalenie ważne, zarówno przed wcieleniem, jak i po. Kto, dlaczego i w jakich okolicznościach dawał jałmużnę. Jakie były zasady wręczania datków i jak zmieniło je zdanie – niech twoja lewa ręka nie wie co czyni prawa. Myślę, że zmieniło poważnie i to mogło być jedną z wielu przyczyn wściekłości jaka zaczęła narastać w faryzeuszach i uczonych w piśmie, w czasie kiedy Pan Jezus chodził po świecie. Jeśli bowiem pada wyraźna deklaracja, że jałmużna jest koniecznością, ale i wyrazem osobistej relacji pomiędzy człowiekiem i Panem Bogiem, to znaczy, że nikt jej nie może kontrolować. A skoro tak, to nikt poza Panem Bogiem nie może być dystrybutorem ziemskiego miłosierdzia i nie może tego miłosierdzia wykorzystywać do pudrowania czynów niegodnych i podłych. To jest dość poważne sprawa jak sądzę i sens zdania – niech twoja lewa ręka nie wie co czyni prawa – nie dotyczy bynajmniej naszej osobistej pychy i rozczulenia nad własną wspaniałomyślnością. On jest głębszy i dotyka istoty funkcjonowania miłosierdzia w wymiarze społecznym.
Jak potężne jest to narzędzie cytowany tu angielski arystokrata wyjaśnia nam dokładnie. Miłosierdzie jest przedmiotem zabiegów monopolistycznych. Żeby nad nim zapanować nie można się wahać przed zniszczeniem konkurencyjnych organizacji, działających w wymiarze globalnym. To zniszczenie jest wręcz przymusem, bo nie może być na tej ziemi dwóch dystrybutorów miłosierdzia. No i nie ma, jest tylko jeden – krzyż. Chodzi o to, kto zawładnie nim tu na ziemi. Powtórzę więc jeszcze raz – Pan Bóg jakoś tak to urządza, że Kościół Powszechny ratują przed upadkiem jedynie kolejne ofiary, bo męka Chrystusa ma wymiar praktyczny dla każdego z nas, o czym warto pamiętać. Tamci zaś – co jest dość oczywiste – cofną się przed nią, nie przekroczą ostatecznej granicy, albowiem nie o to im chodzi. Zamiast osobistego przykładu, zakończonego jeśli zaszłaby taka potrzeba, poświęceniem krańcowym, mamy po tamtej stronie szereg dętych autorytetów z różnych dziedzin i obszarów życia, które deklarują w mediach chęć pomagania. To zaś jest łatwe – trzeba tylko wpłacić pieniądze na podane konto. Ono tam jest w każdym ogłoszeniu, trzeba wysłać przelew, podpisać się i zadeklarować na jaki cel przeznaczone są pieniądze. Tylko tyle. Potem można już spać spokojnie, bo spokój sumienia został kupiony. Lewa ręka jednak wie dokładnie co czyni prawa, a nie dość tego wiedzą o tym także wszyscy ci, którzy wiedzieć powinni.
Przejdźmy teraz do spraw bardziej praktycznych. Cóż to jest jałmużna bez Chrystusa? To jest sposób na ściąganie nadwyżki gotówki z rynku. Za komuny załatwiało się to poprzez sklepy filatelistyczne i różne nikomu niepotrzebne kolekcje śmieci. W czasach dawniejszych można to było zrobić tylko poprzez jałmużnę. To był sposób akceptowany we wszystkich wielkich religiach i we wszystkich krajach globu. Jałmużna musiała być jawna, ale cel na jaki była przeznaczona pozostawał tajny. Musiał taki być, albowiem ubóstwo jest nie do zwalczenia. Podobnie jak wojna. W pewnym jednak momencie okazało się, że na ziemi istnieje organizacja, która – w imię Jezusa – radzi sobie tak z ubóstwem jak i z wojną. Jej likwidacja rozłożona na etapy, zbiegłą się w czasie prawie dokładnie z powstanie Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Można oczywiście dyskutować o tym, jak to możliwe, że masoneria angielska pozwoliła na to, by wyrwano spod jej wpływów tak ważny obszar, jak Ameryka. Ja nie wiem czy wyrwano i nie wiem też czy masoneria angielska to jest ta siła, która moderowała rzeczywiście likwidację jezuitów. Wiem tylko, i to mamy podane wprost, że jezuici musieli zniknąć po to, by sprawa jałmużny wróciła do stanu sprzed pamiętnej deklaracji – niech twoja lewa ręka nie wie co czyni prawa. Teraz zaś, kiedy prawie się udało, mamy w realizacji kolejny etap, czyli systemowe odejmowanie Kościołowi atrybutów miłosierdzia i przypisywanie mu samych niegodnych i podłych intencji. To się odbywa systemowo, na wielu jednocześnie poziomach. Nie ma księdza Stryczka, ale jest cały czas Juras. Nie ma dnia, żeby w mediach elektronicznych czy papierowych nie wspomniano o księdzu pedofilu. Im więcej zaś tłumaczeń ze strony hierarchów tym agresja coraz bardziej narasta. Może więc nie warto się tłumaczyć i trzeba poczekać w spokoju na męczeństwo. Ja nie wiem, tak tylko pytam, bo sam nie wiem co mi się może przydarzyć. Wiem tylko, że Kościół to wielka odpowiedzialność i warto może zrozumieć, co się tak naprawdę wokół niego dzieje. Warto też odrzucić złudzenia co do intencji przeciwników, nawet jeśli ci deklarują szczerą i niekłamaną sympatię do niektórych, zasługujących na szacunek księży. To ostatnie jest chyba najtrudniejsze.
Na koniec refleksja taktyczna. Musimy zacząć organizować te panele, choćby z tego względu, że nie wiadomo co będzie z nagraniami w telewizji Karnowskich. Jutrzejsze zostało odwołane, bo zmieniła się ramówka. Józka przenieśli na 11 z rana, co jest kłopotem dla niego i dla mnie. Miało już w ogóle tych nagrań nie być, o czym rzecz jasna, dowiedziałem się ostatni. Jednak będą, ale inne trochę. Będziemy nagrywać popołudniami, od następnego tygodnia, ale nie na żywo tylko do puszki. Nie mam zamiaru rezygnować z występów telewizyjnych więc się zgodziłem, ale widać, że cały ten projekt może zostać zamknięty z dnia na dzień. Tym bardziej, że szczerych i ważnych dla sukcesu dobrej zmiany patriotów przybywa. Ostatnio dołączyła do drużyny Aleksandra Jakubowska. Na mnie może więc nie starczyć miejsca. Musimy więc mieć inne jakieś nagrania i one muszą być bardziej dynamiczne i ciekawsze.
Zapraszam wszystkich na stronę www.prawygornyrog.pl
– Najmilsi synowie, wspominacie dziś Moje drugie objawienie, które miało miejsce w biednej Cova da Iria w Fatimie 13 czerwca 1917 roku. Wtedy przepowiedziałam wam już to, co obecnie przeżywacie. Ogłosiłam wam wielką walkę pomiędzy Mną, Niewiastą obleczoną w słońce, a ogromnym czerwonym Smokiem, który doprowadził ludzkość do życia bez Boga.
– Przepowiedziałam wam również podstępne i mroczne działanie masonerii, która odwleka was od zachowywania Prawa Bożego i czyni przez to ofiarami grzechu i nałogów.
– Jako Mama chciałam was przede wszystkim ostrzec przed wielkim niebezpieczeństwem zagrażającym dziś Kościołowi z powodu licznych diabelskich ataków, usiłujących go zniszczyć.
– W tym celu – na pomoc czarnej Bestii, która wyszła z morza – wychodzi z ziemi Bestia o dwóch rogach, podobnych do rogów baranka.
– Baranek w Piśmie Świętym zawsze był symbolem ofiary. I tak w noc Wyjścia baranek zostaje złożony w ofierze, a odrzwia domów Hebrajczyków – pokropione jego krwią, dla uchronienia przed karą dotykającą wszystkich Egipcjan. Żydowska Pascha co roku przypomina ten fakt przez ofiarę z baranka, którego składa się w ofierze i spożywa.
Na Kalwarii Jezus Chrystus składa siebie w ofierze dla Odkupienia ludzkości. On sam staje się naszą Paschą i prawdziwym Barankiem Bożym, który gładzi grzechy świata.
– Bestia ma na głowie dwa rogi, podobne do rogów baranka. Z symbolem ofiary głęboko wiąże się symbol kapłaństwa: dwa rogi. W Starym Testamencie najwyższy kapłan nosił nakrycie głowy z dwoma rogami. W Kościele Biskupi noszą mitrę – z dwoma rogami – oznaczającą pełnię ich kapłaństwa.
– Czarna Bestia, podobna do pantery, oznacza masonerię. Bestia o dwóch rogach, podobna do baranka, oznacza masonerię, która wniknęła w łono Kościoła. Symbolizuje masonerię kościelną, która rozszerzyła się zwłaszcza wśród członków Hierarchii. To przeniknięcie masonerii do wnętrza Kościoła przepowiedziałam wam już w Fatimie ogłaszając, że szatan wejdzie na sam szczyt Kościoła.
Zadaniem masonerii jest prowadzenie dusz na zatracenie – przez doprowadzanie ich do kultu fałszywych bogów. Celem zaś masonerii kościelnej jest zniszczenie Chrystusa i Jego Kościoła, przez utworzenie nowego bożka, to znaczy fałszywego Chrystusa i fałszywego Kościoła.