W tym miejscu były ważne ankiety które blogger nam skasował

poniedziałek, 9 października 2017

Kim są żołnierze zawodowi


Polecono mi koniecznie bym przeczytał publikowane na początku września w salonie24 teksty Romualda Szeremietiewa. Zrobiłem to i bardzo żałuję. Nie będę ich tu streszczał, bo nie ma to sensu, są zbyt długie, nie będę polemizował z nimi, bo bym Was zanudził. Skupię się na metodzie jakiej pan minister używa do analiz politycznych i historycznych.

Oto polemizując z Zychowiczem, tak ogólnie, ze wszystkimi mniej więcej jego książkami, opiera się pan minister na cytatach tak zwanych wielkich. Ci wielcy to z jednej strony Józef Piłsudski, a z drugiej Feliks Koneczny. Co samo w sobie jest dość zaskakujące, no ale dobrze, chodzi o to, by uzyskać odpowiedni efekt, co w przypadku pana ministra oznacza oczarowanie czytelnika erudycją. W polemice z Zychowiczem chodzi generalnie o to, że Zychowicz jest za politycznym ześwinieniem się dla korzyści, nawet krótkoterminowych, a Szeremietiew deklaruje się jako polityczny idealista i obrońca honoru. Nie wiem co powiedzieć. My nigdy nie dojdziemy do niczego stosując takie metody wnioskowania i takie zestawienia. One są jednak komuś potrzebne, a ich napędem są przyrodzone deficyty polemistów. Jak jeden chce być sprytny, choć na oko widać, że sprytny nie jest, to mu zaraz inny, tak samo niesprytny zarzuca brak moralności. Wszystko to dzieje się na oczach publiczności i jest oszustwem, bo wiemy wszak wszyscy, że prawdziwe życie obydwu polemistów toczy się w wymiarach dla nas niedostępnych i według reguł, które nam się nawet nigdy nie przyśniły. O uczciwości jednak będzie trochę później. Nie ważne bowiem skąd kto bierze pieniądze i co z nimi robi, ważne za kogo chce uchodzić w oczach narodu. I tak Zychowicz chce być przewidującym najgorsze politycznym realistą, a Szeremietiew straceńcem ocalającym honor żołnierza i narodu. Co to wszystko ma wspólnego z nimi rzeczywiście musicie ocenić sami. Mamy więc pierwszy zgrzyt – jawną niezgodność deklaracji z życiem jakie prowadzą składający deklaracje. To jest do przyjęcia, bo ludzie zwykle nie mówią prawdy i chcą uchodzić za kogoś innego niż to jest naprawdę. Pytanie jakie oni korzyści chcą osiągnąć poprzez taką postawę. Zychowicz na marnym bardzo i płytkim rynku książki chce być niczym pałac kultury w Warszawie – widomym symbolem wielkości, socjalistycznym w treści i nowoczesnym w formie. Czego chce Szeremietiew trudno zgadnąć, ale z komentarzy pod tekstami wywnioskować można, że chce być znowu ministrem. Poznajemy to także po tym, że obok jego zdjęcia widnieje napis – dr.hab nauk wojskowych. Ja nie wiem co to są nauki wojskowe, ale przytoczę taką anegdotę. Przychodził do mnie kiedyś na targi emerytowany pułkownik, pancerniak z Żagania i mówił tak: panie Gabrielu, niech pan sobie nigdy nie da wmówić, że strategia jest nauką. To jest sztuka, przede wszystkim sztuka. I ja mu uwierzyłem. Wiary tej trzymam się do dziś i to tyle w temacie wiarygodności byłego już ministra Szeremietiewa.
No, ale wracajmy do cytatów. Mamy u Szeremietiewa z jednej strony Piłsudskiego, który doradza Beckowi – balansujcie ile się da, a jeśli się nie da podpalcie świat, a z drugiej Konecznego, który pisał, że Polacy są jedynym narodem stosującym zasady moralności w polityce. Tako rzecze Szeremietiew. To ja się może w tym miejscu posłużę cytatem z marszałka, cytatem wszystkim znanym – naród wspaniały, tylko ludzie kurwy. I to tyle jeśli idzie o moralność, jaką Polacy stosują w polityce, oraz o ocenę tego stanu przez najwybitniejszego, zdaniem Szeremietiewa, polskiego męża stanu.
Nie można prowadzić polemik z Zychowiczem za pomocą tej zwietrzałej erudycji i cytatów, którymi da się udowodnić wszystko. To jest coś niesłychanie krępującego i degradującego byłego już ministra Szeremietiewa, ten styl i ta metoda. Nie jest także istotne czy Polacy mogli iść z Hitlerem na Moskwę czy też za wszelką cenę musieli ocalić honor. To są problemy sztuczne, służące wyłącznie temu, by deficyty dręczące obydwu panów nieco złagodniały, a oni sami mogli zaczerpnąć paru haustów sławy.
W swoich wrześniowych tekstach minister Szeremietiew przechodzi gładko od Zychowicza do budowy systemu obrony terytorialnej. Cały czas skupiając się na tych rzekomych naukach wojskowych. My nie możemy się tym zajmować, bo nas ciekawi wyłącznie to dlaczego Polacy muszą płacić krwią i życiem za idiotyczne decyzje polityków. Jeśli zaś idzie o wojnę i jej skutki historia daje odpowiedź na to, kto najlepiej wychodzi na wojnie – ten, który się trzyma od niej z daleka. Polska nie mogła się trzymać z daleka od wojny, albowiem pokolenie, które odzyskało niepodległość, pokolenie, które czcimy, to byli terroryści, agenci obcych mocarstw, ludzie obyci z bronią i niczego nie posiadający na własność. Polskę zaś traktowali tak, jak swoje aktywa z czasów prowadzenia działalności wywrotowej – łatwo przyszło, łatwo poszło. O czym świadczy choćby ten cytat z Piłsudskiego przywołany przez byłego ministra Szeremietiewa. W tym miejscu tkwi problem podstawowy – ojczyznę wywalczoną łatwo stracić z istoty, bo mechanizm walki jest nieprzewidywalny, strategia jest sztuką, a nie nauką, a w polityce gra się znaczonymi kartami. Poza tym moment walki, bez przerwy podnoszony przez polityków, historyków i publicystów jest fałszywy. Polska bowiem powstała nie w wyniku bezpardonowej walki, ale w wyniku umów międzynarodowych. W wyniku walki ona się miała tylko zmniejszyć do rozmiarów odpowiadających zapisom w negocjacyjnych preliminarzach. No, ale ograniczono ją w nieco węższym zakresie, to znaczy wystawała kawał za linię Curzona, ale nie sięgała tam gdzie powinna i to był kłopot podstawowy. Do czego służy propaganda walki, która jest główną treścią polskiej dumy narodowej? Do zastawiania pułapek. Ludzie zajmujący się walką zawodowo to przeważnie świry, albo oszuści, którzy tylko mówią o walce, a w rzeczywistości są przedstawicielami handlowymi koncernów zbrojeniowych, ich zadaniem zaś jest zawarcie najbardziej korzystnego dla tych koncernów kontraktu, który z istoty musi być najbardziej niekorzystny dla kupującego. Musi, podkreślam inaczej, nie ma sensu cała propaganda walki i rzekomych moralnych problemów z nią związanych. Rzekomych, bo jedyny problem moralny związany z walką daje się streścić w zdaniu – kogo zabić, a kto ma ocaleć? I to musi być ustalone na początku zanim walka się zacznie. Od tego właśnie założenia powinny rozpoczynać się wszystkie dyskusje Polaków o wojnie. Jak wiemy one się zaczynają od czegoś innego i szans na zmianę tego stanu nie widać. Widać za to mapki, rysowane przez ministra Szeremietiewa, gdzie zaznaczono w jakim zakresie i na jakich obszarach rozwijać ma się obrona terytorialna. Zanim przejdę do omówienia tego problemu, rzeknę jeszcze słowo o wyzwoleniu ojczyzny. Otóż najlepiej mają się te ojczyzny, które nie zostały wyzwolone, nie okupiono ich krwią i blizną, a ich wolności nie mierzy się grobami. Najlepiej mają się te ojczyzny, które zostały po prostu wyreklamowane z opresji za pomocą pieniądza, czyli po prostu wykupione, przy korzystnych koniunkturach międzynarodowych. Takie jak Finlandia na przykład. Oczywiście, minister Szeremietiew wspomniał o Finlandii i o jej bohaterskich żołnierzach walczących z Rosjanami. Ja jednak chciałem dorzucić tu coś od siebie, to mianowicie, że Finowie w przeciwieństwie do Polaków, mieli prócz żołnierzy jeszcze polityków. Mieli też stosunkowo niewielu zdrajców, o czym my nie chcemy pamiętać. Bo zdrajca w Polsce to ten co trzyma z Niemcem. Osobnik wpatrzony w zdobycze socjalizmu zdrajcą nie jest, może być co najwyżej zabłąkaną owcą, której los dzieli Polaków i przez to nie mogą oni się porozumieć w kwestiach ważkich. Ta różnica w ocenie zaburza nam całkowicie obraz i czyni nas bezbronnymi wobec propagandy wojennej lansowanej przez oszustów. O propagandzie wojennej, która jest kluczem do zrozumienia naszej sytuacji nie zająknął się ani Zychowicz ani Szeremietiew. Oni obaj bowiem są na takiej pozycji, że mogą mówić wyłącznie o sprawach z punktu widzenia strategii kluczowych. My jednak wiemy czym jest strategia, bo nam to powiedział pułkownik czołgista i przez to trzymamy do obydwu panów dystans.
Przy tak zarysowanej klasyfikacji zdrajców, we wrześniu 1939 roku największym zdrajcą był Śmigły Rydz, który wydał rozkaz – z sowietami nie walczyć. Cała propaganda państwowa przez dwie dekady opiewała bohaterstwo, poświęcenie i czyn żołnierza polskiego, a wszystko to zostało zwieńczone rozkazem naczelnego wodza – z sowietami nie walczyć? Że też żaden z erudytów nie widzi w tym sprzeczności i jawnej zdrady, jakie to jest, prawda, niezwykłe….
Prócz Piłsudskiego i Konecznego cytuje także Romuald Szeremietiew samego Stalina, ten zaś miał powiedzieć do Wasilewskiej, że Polska nie może być republiką radziecką, bo nie wnosi się do domu gniazda os. Cytat ten, zgaduję w ciemno, działa na ministra Szeremietiewa niczym afrodyzjak, bo on czuje się jedną z tych os, co to kąsają wrogów. Ja zaś tylko przypomnę rzecz ministrowi znaną przecież, że Polska powojenna, podobnie jak przedwojenna powstała w wyniku umów międzynarodowych. Stalin zaś miał tu na miejscu całą armię gotowych na wszystko sprzedawczyków i zdrajców, którzy swoje sprzedawczykowskie i zdradzieckie tradycje kultywowali jeszcze przed wojną. Polska nie była żadnym gniazdem os i niemożliwe było wniesienie jej do ZSRR, domu wielu narodów, bo nie tak się umawiano w Jałcie. Działalność zaś agentów brytyjskich i amerykańskich w Polsce powojennej, o czym minister powinien pamiętać, była jawna w zasadzie i każdy wiedział o kogo chodzi. Bredzenie o gniazdach os w sam raz wpisuje się w dzisiejszą propagandę walki, którą nasze państwo zasłania brak doktryny i pomysłu na istnienie. Tyle, że dziś nie podnosimy sukcesów polskich żołnierzy, ale ich wyższość moralną w obliczu śmierci. Nie wiem czym to się skończy, jakimś wykolejeniem moim zdaniem i upadkiem tak straszliwym, jakiego jeszcze nie było. Jest jednak szansa, że minister Szeremietiew tego nie doczeka i tylko my będziemy musieli się tej katastrofie przyglądać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kto tak na prawdę konsumuje owoce pracy Polaków?

Wiem czy Wierzę?

Nie toleruję tatuaży ponieważ uważam że:

Uważam że najważniejsze przykazanie to: