Cały artykuł pod tym linkiem: >>> http://www.bezc.pl/artykul/176/licencja-na-mord-rytualny
"[...]Otóż rzecz w tym, że w dalszym ustępie tekstu głównego, a
także w odnośnych przypisach prof. Toaff jednoznacznie identyfikuje owego
Mojżesza z Halle jako tego samego rabina, który w roku 1458 opuścić miał kraje
niemieckie, aby przenieść się do Poznania, gdzie urzędował aż do śmierci w roku
1474. A zatem gminie żydowskiej w Poznaniu za panowania Kazimierza
Jagiellończyka przez półtorej dekady przewodzić miał człowiek, który własnym
imieniem ręczył za autentyzm i jakość suszonej krwi chrześcijańskiego
dziecięcia oferowanej w Trydencie przez komiwojażera z Saksonii- ?? Oczywiście
znane nam daty i inne okoliczności wykluczają osobisty związek Mojżesza z Halle
z mordem Trydenckim – ale skoro wystawiał on takie „certyfikaty”, to czy mógł
nie wiedzieć, czego właściwie one dotyczą? Oto pytanie dla badaczy – na razie
bez przesądzającej odpowiedzi. To jednak nie jedyna nić wiążąca sprawę
trydencką z Polską – oto bowiem Samuel z Norymbergi jako swego nauczyciela,
tego, który przekazać mu miał tradycje i kanony owych krwawych rytuałów,
wymienił Dawida Tewje Szprynca (David Tevel Sprinz). Prof. Toaff pisze, że w ów
Szprync działać miał również w Poznaniu – dokąd udał się jako będący już w
podeszłym wieku autorytet rabinacki w 1474 r. Być może Poznań nie był ostatnią
stacją jego podróży, skoro Mejer Bałaban w swej „Historii Żydów w Krakowie i na
Kazimierzu” wzmiankuje Dawida Sprinza jako przybyłego do Krakowa uchodźcę
„wplątanego w okropny proces trydencki”.
Co skłaniało ludzi cieszących się takim autorytetem jak
Mojżesz z Halle, a niemłodych już przecież, jak Dawid Szprync, do porzucania
dotychczasowych siedzib i podejmowania tak dalekich, niewątpliwie dość
forsownych podróży? Na to pytanie literatura przedmiotu nie przynosi
zadowalających wyjaśnień – poza dywagacjami np. dotyczącymi mobilności w
diasporze. Trzeba ze smutkiem stwierdzić, że dzieje Żydów w Polsce – zresztą
nie tylko w XV w. – pozostają dla naszej historiografii terra incognita. Nadal
niewiele, bądź zgoła niczego nie wiemy o wielkiej organizacji sieciowej, przez
wieki działającej na polskich ziemiach. Nawet takie podstawowe opracowania jak
właśnie Bałabana czy np. Graetza – istniejące już od dawna i dostępne w
europejskich językach, także w polskim – nie są ani wykorzystywane, ani tym
bardziej krytycznie rewidowane przez polskich badaczy. Opracowania nowsze nie
przestają razić wtórnością i brakiem krytycyzmu względem przedmiotu badań.
Przykładem twórczość Hanny Zaremskiej z Instytutu Historii
PAN, która sprawom kahałów i losom rabinów działających w Polsce właśnie w XV
w. poświęciła już kilka tekstów – i tak się składa, że jeden z nich
monografizuje właśnie sylwetkę Mojżesza z Halle w jego poznańskim okresie. W
bibliografiach tekstów Zaremskiej próżno jednak szukać książki Toaffa – dlatego
też i próżno oczekiwać, że udzieli nam ona odpowiedzi na podstawowe pytanie:
czy po przeprowadzce z Halle do Poznania rabin Mojżesz wystawiał dalej
„certyfikaty koszerności” w rodzaju tego, który oglądać miał na własne oczy
Samuel z Norymbergi, morderca rytualny z Trydentu? A Dawid Szprync, który
Samuelowi tę tradycję osobiście ustnie przekazał – czy sam po ucieczce z
Niemiec nadal ją praktykował w Poznaniu, czy Krakowie? Czy skoro własnym
rabinackim autorytetem gotowi byli oni poręczać koszerność, tj. rytualną
czystość procedury pozyskiwania tak pożądanego produktu – to czy nie zdaje się
logiczne przypuszczenie ich zaangażowania w sam „proces produkcji” (którego
opis darujmy tu sobie, odsyłając Sz. Czytelnika do lektury Toaffa)?Wniosek: i
Mojżesz z Halle, i Dawid Szprync, a także ich uznani mistrzowie i
koledzy-rabini, w rodzaju Izraela Isserleina czy Izraela MiBruny (z Brna) nie
mogli pozostawać nieświadomi rzeczy – że zatem co najmniej pośrednio
licencjonowali oni proceder, którego obłędną logikę i nieludzkie okrucieństwo
ujawniają m.in. zeznania wykonawców nieudanej akcji w Trydencie[...]."
http://www.bezc.pl/artykul/176/licencja-na-mord-rytualny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz