W tym miejscu były ważne ankiety które blogger nam skasował

środa, 24 stycznia 2018

Przyszłość ONR wg Coryllusa czyli do czego służą takie organizacje jak "Duma i Nowoczesność"



Dyskurs publiczny, używam tej nazwy wstrętnej mi, za Sierakowskim, w Polsce nie istnieje. Istnieje tylko ustawka, a uczestnictwo w niej jest nagrodą za uporczywe powtarzanie bełkotu, który został gdzieś rozpisany na role i przewidziany dla naszego etnosu jako obowiązująca narracja.


Nie ma mowy o tym, by ktoś odezwał się własnym głosem. Sytuacja ta była do wyobrażenia, kiedy istniała jeszcze blogosfera z prawdziwego zdarzenia, ale to było dawno. Teraz mamy tak zwane media społecznościowe, w których blogerami są nadzorcy bełkotu. Postaram się to dzisiaj udowodnić. No, ale zacznijmy od rzeczy ważniejszych, czyli od faszystów, którzy się zalęgli w Polsce. Mówią, choć sposób w jaki mówią zmuszałbym mnie raczej do używania gwarowego zwrotu „mówio”. No więc mówio o tych faszystach w radio, w telewizorze i huczy od nich internet. Gazownia ma wreszcie swoją zabawkę, prowokatorzy zajęcie, media temat do grzania w zimę, a politycy trzeciego szeregu tacy jak Patryk Jaki problem do rozwiązania, którego w istocie nie muszą rozwiązywać. Do czego służą organizacje takie jak Duma i nowoczesność? Poza wymienionymi wyżej funkcjami oczywiście. Otóż one służą do penalizowania narracji. Chodzi o to, by pewne sekwencje słów, myśli, zwrotów i zdań, były przez zmanipulowany tłum z miejsca kojarzone jako złe, nie dające się zaakceptować, degradujące. Chodzi też o to, by były przez grupy, w których toczy się dyskusja, lub jak wolicie dyskurs, grupy aspirujące, bo tylko te prowadzą takie zabawy, z miejsca odrzucane. Zwróćcie uwagę, że ja tego nie nazywam chamską prowokacją, choć uczestniczy w tej ustawce Piotr Rybak, przedsiębiorca z Wrocławia, do niedawna jeszcze dobry znajomy prezydenta tego miasta, dziś zaś prześladowany za poglądy patriota i katolik. Zwróćcie uwagę, że w jej przygotowaniu i prowadzeniu biorą udział wszyscy, od najszlachetniejszych umysłów począwszy na najgorszych faszystowskich chamach kończąc. I każdy uczestniczy w tym z ochotą, spodziewa się bowiem jakiejś nagrody. To zaś oznaczać może tylko jedno – wszyscy ci ludzie grają w jedną i tę samą grę, której ofiarami mamy być my. Ustawianie takich narracji i porządkowanie poglądów w sposób, jaki obserwujemy teraz, to jest wpychanie nas do przedsionka piekła, jakiego nie znamy. O wiele przypuszczam gorszego niż to co pamiętamy z komuny. Dlaczego ja tak sądzę?Bo myślę cały czas o tej Argentynie i sposobach zarządzania Ameryką południową przez jej najwierniejszych sojuszników. To są dobre, stare sprawdzone metody – usunąć z obszaru zainteresowań jakieś treści, a następnie karać za nie lub tylko piętnować publicznie. W zależności od tego co się chce uzyskać. Okay, powie ktoś, w Ameryce południowej walczono z komunizmem, który był zagrożeniem realnym. No, a u nas będziemy walczyć z faszyzmem, a to czy jest on zagrożeniem realnym czy nierealnym zależy nie od nas, ale od budżetów jakie się na działalność organizacji faszystowskich przeznaczy. Jak widzimy, na razie mamy do czynienia z budżetem małym. Wystarczy wejść na stronę organizacji Duma i nowoczesność, żeby się o tym przekonać. No, ale to jest tylko balon próbny, żeby zobaczyć jak tak zwana opinia na to zareaguje. Ta zaś reaguje jak trzeba, bo medialne autorytety od rana do wieczora grzeją temat polskich faszystów. Powtórzę to raz jeszcze – wpychacie nas do przedsionka piekła i lepiej tego nie róbcie, bo odwrotu nie będzie. Apel ten, bez nadziei na jego wysłuchanie, kieruję przede wszystkim do redaktorów Gazety Wyborczej, którzy na swojej stronie umieszczają link do demonstracji ONR opatrzony białym kluczem na czerwonym tle, co oznacza, że materiał przeznaczony jest dla widzów dorosłych. Co w nim mamy? No rynek we Wrocku i wydzierającego się Piotra Rybaka, który nie potrafi nawet poprawnie wymówić niektórych polskich słów. Mamy tam grupę wkręconych i niczego nie rozumiejących młodzieńców, którzy słabymi bardzo głosami próbują te wykrzykiwane z trybuny hasła powtarzać. Mamy też panią Justynę, wzywającą ich do większego zaangażowania. Nie ma to jak ładna dziewczyna, pośród wielu mężczyzn, która wzywa do akcji. Nie sposób takiej nie posłuchać. Jeszcze raz więc – nie kieruję mojego apelu do ONR, bo to jest organizacja bezwładna i nie rokująca w zasadzie na przyszłość, to jest organizacja skazana. Apeluję do ludzi z GW, bo to ich człowiek, Simon Mol, jest odpowiedzialny za śmierć wielu osób, a nie członkowie ONR. To członek organizacji „Nigdy więcej” z premedytacją przyczynił się do śmierci i cierpień kilkunastu kobiet, a nie ci co stoją na wrocławskim rynku i coś tam krzyczą. Wobec takich faktów lepiej by było jednak milczeć.
No, ale nikt nie milczy, a w dodatku każdy, świadom przecież, że nie dojdzie do żadnych poważnych przepychanek, prze do konfrontacji lub wzywa do opamiętania. Nie pojawiła się bowiem jeszcze, za kulisami tego przedstawienia, koncepcja trupa na ulicy. Ona się w tym etapie nie pojawi, ale kiedyś na pewno tak. Ofiara zostania wyselekcjonowana i zamorduje się ją jawnie, z zachowaniem wszystkich rytuałów, znanych od tysiącleci. Potem zaś każda z zamieszanych w tę makabrę grup zacznie swój taniec. Próby mamy już dziś. Młodzieńcy z „Nigdy więcej” udzielają wywiadów w radio, w których wykrzykują oburzonymi głosami, że nie można w Polsce popierać Hitlera. Ci biedacy, co stoją na ulicy, też wykrzykują coś o Polsce dla Polaków, ale czynią to tak słabo, że trzeba ich stymulować na poziomie podstawowych emocji, czyli z użyciem pani Justyny. Ona zaś powinna pamiętać, że uroda przemija, a miejsc w ławach poselskich dla takich jak ona jednak nie przewidziano. No, ale ja tu nawet nie próbuję zgadywać, jakie ona ma plany na przyszłość.
Penalizacja narracji – brzmi to obrzydliwie, ale o to właśnie chodzi – o założenie knebla i alternatywę dla tych dyskutujących – jesteś za faszyzmem czy przeciw. Opcja za faszyzmem oznacza przede wszystkim – na poziomie produkcji komunikatów – wszystko co nie wychodzi spod kontroli GW i organizacji jej podległych. I to będzie karane. Nie z urzędu pewnie, ale poprzez napiętnowanie i usunięcie z mediów. Jak to będzie wyglądać w praktyce jeszcze się zobaczy, może się okazać, że i Aleksander Jabłonowski będzie antyfaszystą udzielającym wywiadów GW, sprawa jest rozwojowa. Faszyzm zaś, w pewnym momencie, zostanie sprowadzony do popierania Kościoła Katolickiego, wszyscy zaś „świeccy” faszyści, tak dziś aktywni, zostaną zwinięci lub zapuszkowani. ONR zaś okaże się organizacją, którą łatwo podzielić na dwie, a może nawet trzy zwalczające się frakcje.
Powtórzę raz jeszcze to, o czym tu pisałem nie raz. Słabość polskiej prawicy wynika stąd, że nie ma żadnej prawicy. Są tylko ludzie oczekujący, że ktoś coś zrobi z ich życiem tu i teraz i oni się wreszcie przestaną nudzić. I dla tego targetu przygotowana jest omawiana tu oferta.
Co w takim razie z tak zwanymi mediami społecznościowymi, gdzie rozkwitać powinna swobodna dyskusja? Już tłumaczę. Wczoraj przypadkiem trafiłem na program pod tytułem „Salonik prasowy” prowadzony przez Łukasza Warzechę. W tym saloniku, prócz dziennikarzy udział brał również Mariusz Gierej, dawny bloger Nowego Ekranu i salonu24. Przedstawiono go jako reprezentanta www.mpolska24.pl Kliknąłem w to i zobaczyłem jeszcze jeden portal z gatunku społecznościowych. Jest tam rzecz jasna zakładka z blogami. Te zaś pisane są przez same sławy – Szeremietiew, Jakubowska, Czarnecki, Jarubas, Kramer…Klikałem po kolei w ich blogi i sprawdzałem ile jest pod nimi komentarzy. W zasadzie, nie licząc pojedynczych wpisów zero. Dosłownie – zero. Macie wypasioną stronę, która miga, świeci i jest ta profesjonalna, że zapiera dech w piersiach, ale komentarzy tam nie ma. Bo też i nie taka jest funkcja mediów społecznościowych, by ktoś coś w nich pisał serio. One są, bo muszą być i organizujący je koledzy dobrze o tym wiedzą. I pewnie śmieją się po cichu z nas tutaj i naszych wysiłków. My mamy znacznie więcej komentarzy i piszemy znacznie ciekawiej, ale to nie ma znaczenia, pozostaniemy marginesem, niszą i dyskutować się z nami nie będzie, albowiem nie zostaliśmy ujęci w grafiku. Poza tym, jak tu dyskutować publicznie z facetem, który w odpowiedzi na zarzuty o faszyzację kraju wyciąga tego całego Simona Mola, antyfaszystę roku i jego nieszczęsne ofiary. To jest chamstwo przecież, a nie dyskusja. A jak trzeba dyskutować o faszyzmie? No tak, jak nasza dawniejsza koleżanka z salonu24 Małgorzata Puternicka www.mpolska24.pl/post/15721/naziole-czyli-chaos-moralny
Skoro omówiliśmy już sobie rolę mediów społecznościowych w dyskursie publicznym, pora na media głównego nurtu. Tam trafiają sami wybierani, a jak oni wyglądają i o czym mówią, tego Wam nie zdradzę. Proszę tylko toyaha, by wrzucił tu pod tekstem zdjęcie, które wysłałem mu wczoraj. Sam nie umiem tego zrobić. Tam widać dokładnie, jaka selekcja jest w mediach i kto powinien dyskutować publicznie na ważne tematy. Kiedy zobaczycie ten zrzut ekranu zrozumiecie, że nie ma żadnej możliwości, by oderwać te osoby od myśli o występach publicznych. Tak więc jeszcze raz proszę Toyaha o to zdjęcie. Ja zaś ze swej strony obiecuję, że to jest ostatni tutaj wpis o faszyzmie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kto tak na prawdę konsumuje owoce pracy Polaków?

Wiem czy Wierzę?

Nie toleruję tatuaży ponieważ uważam że:

Uważam że najważniejsze przykazanie to: