Dyskurs publiczny, używam tej nazwy
wstrętnej mi, za Sierakowskim, w Polsce nie istnieje. Istnieje tylko
ustawka, a uczestnictwo w niej jest nagrodą za uporczywe powtarzanie
bełkotu, który został gdzieś rozpisany na role i przewidziany dla
naszego etnosu jako obowiązująca narracja.
więcej>>> https://coryllus.pl/przesuwanie-za-granice-legalnosci-czyli-ofiary-onr-vs-ofiary-simona-mola/
Nie ma mowy o tym, by ktoś odezwał
się własnym głosem. Sytuacja ta była do wyobrażenia, kiedy istniała
jeszcze blogosfera z prawdziwego zdarzenia, ale to było dawno. Teraz
mamy tak zwane media społecznościowe, w których blogerami są nadzorcy
bełkotu. Postaram się to dzisiaj udowodnić. No, ale zacznijmy od rzeczy
ważniejszych, czyli od faszystów, którzy się zalęgli w Polsce. Mówią,
choć sposób w jaki mówią zmuszałbym mnie raczej do używania gwarowego
zwrotu „mówio”. No więc mówio o tych faszystach w radio, w telewizorze i
huczy od nich internet. Gazownia ma wreszcie swoją zabawkę,
prowokatorzy zajęcie, media temat do grzania w zimę, a politycy
trzeciego szeregu tacy jak Patryk Jaki problem do rozwiązania, którego w
istocie nie muszą rozwiązywać. Do czego służą organizacje takie jak
Duma i nowoczesność? Poza wymienionymi wyżej funkcjami oczywiście. Otóż
one służą do penalizowania narracji. Chodzi o to, by pewne sekwencje
słów, myśli, zwrotów i zdań, były przez zmanipulowany tłum z miejsca
kojarzone jako złe, nie dające się zaakceptować, degradujące. Chodzi też
o to, by były przez grupy, w których toczy się dyskusja, lub jak
wolicie dyskurs, grupy aspirujące, bo tylko te prowadzą takie zabawy, z
miejsca odrzucane. Zwróćcie uwagę, że ja tego nie nazywam chamską
prowokacją, choć uczestniczy w tej ustawce Piotr Rybak, przedsiębiorca z
Wrocławia, do niedawna jeszcze dobry znajomy prezydenta tego miasta,
dziś zaś prześladowany za poglądy patriota i katolik. Zwróćcie uwagę, że
w jej przygotowaniu i prowadzeniu biorą udział wszyscy, od
najszlachetniejszych umysłów począwszy na najgorszych faszystowskich
chamach kończąc. I każdy uczestniczy w tym z ochotą, spodziewa się
bowiem jakiejś nagrody. To zaś oznaczać może tylko jedno – wszyscy ci
ludzie grają w jedną i tę samą grę, której ofiarami mamy być my.
Ustawianie takich narracji i porządkowanie poglądów w sposób, jaki
obserwujemy teraz, to jest wpychanie nas do przedsionka piekła, jakiego
nie znamy. O wiele przypuszczam gorszego niż to co pamiętamy z komuny.
Dlaczego ja tak sądzę?Bo myślę cały czas o tej Argentynie i sposobach
zarządzania Ameryką południową przez jej najwierniejszych sojuszników.
To są dobre, stare sprawdzone metody – usunąć z obszaru zainteresowań
jakieś treści, a następnie karać za nie lub tylko piętnować publicznie. W
zależności od tego co się chce uzyskać. Okay, powie ktoś, w Ameryce
południowej walczono z komunizmem, który był zagrożeniem realnym. No, a u
nas będziemy walczyć z faszyzmem, a to czy jest on zagrożeniem realnym
czy nierealnym zależy nie od nas, ale od budżetów jakie się na
działalność organizacji faszystowskich przeznaczy. Jak widzimy, na razie
mamy do czynienia z budżetem małym. Wystarczy wejść na stronę
organizacji Duma i nowoczesność, żeby się o tym przekonać. No, ale to
jest tylko balon próbny, żeby zobaczyć jak tak zwana opinia na to
zareaguje. Ta zaś reaguje jak trzeba, bo medialne autorytety od rana do
wieczora grzeją temat polskich faszystów. Powtórzę to raz jeszcze –
wpychacie nas do przedsionka piekła i lepiej tego nie róbcie, bo odwrotu
nie będzie. Apel ten, bez nadziei na jego wysłuchanie, kieruję przede
wszystkim do redaktorów Gazety Wyborczej, którzy na swojej stronie
umieszczają link do demonstracji ONR opatrzony białym kluczem na
czerwonym tle, co oznacza, że materiał przeznaczony jest dla widzów
dorosłych. Co w nim mamy? No rynek we Wrocku i wydzierającego się Piotra
Rybaka, który nie potrafi nawet poprawnie wymówić niektórych polskich
słów. Mamy tam grupę wkręconych i niczego nie rozumiejących młodzieńców,
którzy słabymi bardzo głosami próbują te wykrzykiwane z trybuny hasła
powtarzać. Mamy też panią Justynę, wzywającą ich do większego
zaangażowania. Nie ma to jak ładna dziewczyna, pośród wielu mężczyzn,
która wzywa do akcji. Nie sposób takiej nie posłuchać. Jeszcze raz więc –
nie kieruję mojego apelu do ONR, bo to jest organizacja bezwładna i nie
rokująca w zasadzie na przyszłość, to jest organizacja skazana. Apeluję
do ludzi z GW, bo to ich człowiek, Simon Mol, jest odpowiedzialny za
śmierć wielu osób, a nie członkowie ONR. To członek organizacji „Nigdy
więcej” z premedytacją przyczynił się do śmierci i cierpień kilkunastu
kobiet, a nie ci co stoją na wrocławskim rynku i coś tam krzyczą. Wobec
takich faktów lepiej by było jednak milczeć.
No, ale nikt nie milczy, a w dodatku każdy, świadom
przecież, że nie dojdzie do żadnych poważnych przepychanek, prze do
konfrontacji lub wzywa do opamiętania. Nie pojawiła się bowiem jeszcze,
za kulisami tego przedstawienia, koncepcja trupa na ulicy. Ona się w tym
etapie nie pojawi, ale kiedyś na pewno tak. Ofiara zostania
wyselekcjonowana i zamorduje się ją jawnie, z zachowaniem wszystkich
rytuałów, znanych od tysiącleci. Potem zaś każda z zamieszanych w tę
makabrę grup zacznie swój taniec. Próby mamy już dziś. Młodzieńcy z
„Nigdy więcej” udzielają wywiadów w radio, w których wykrzykują
oburzonymi głosami, że nie można w Polsce popierać Hitlera. Ci biedacy,
co stoją na ulicy, też wykrzykują coś o Polsce dla Polaków, ale czynią
to tak słabo, że trzeba ich stymulować na poziomie podstawowych emocji,
czyli z użyciem pani Justyny. Ona zaś powinna pamiętać, że uroda
przemija, a miejsc w ławach poselskich dla takich jak ona jednak nie
przewidziano. No, ale ja tu nawet nie próbuję zgadywać, jakie ona ma
plany na przyszłość.
Penalizacja narracji – brzmi to obrzydliwie, ale o to
właśnie chodzi – o założenie knebla i alternatywę dla tych dyskutujących
– jesteś za faszyzmem czy przeciw. Opcja za faszyzmem oznacza przede
wszystkim – na poziomie produkcji komunikatów – wszystko co nie wychodzi
spod kontroli GW i organizacji jej podległych. I to będzie karane. Nie z
urzędu pewnie, ale poprzez napiętnowanie i usunięcie z mediów. Jak to
będzie wyglądać w praktyce jeszcze się zobaczy, może się okazać, że i
Aleksander Jabłonowski będzie antyfaszystą udzielającym wywiadów GW,
sprawa jest rozwojowa. Faszyzm zaś, w pewnym momencie, zostanie
sprowadzony do popierania Kościoła Katolickiego, wszyscy zaś „świeccy”
faszyści, tak dziś aktywni, zostaną zwinięci lub zapuszkowani. ONR zaś
okaże się organizacją, którą łatwo podzielić na dwie, a może nawet trzy
zwalczające się frakcje.
Powtórzę raz jeszcze to, o czym tu pisałem nie raz.
Słabość polskiej prawicy wynika stąd, że nie ma żadnej prawicy. Są tylko
ludzie oczekujący, że ktoś coś zrobi z ich życiem tu i teraz i oni się
wreszcie przestaną nudzić. I dla tego targetu przygotowana jest omawiana
tu oferta.
Co w takim razie z tak zwanymi mediami
społecznościowymi, gdzie rozkwitać powinna swobodna dyskusja? Już
tłumaczę. Wczoraj przypadkiem trafiłem na program pod tytułem „Salonik
prasowy” prowadzony przez Łukasza Warzechę. W tym saloniku, prócz
dziennikarzy udział brał również Mariusz Gierej, dawny bloger Nowego
Ekranu i salonu24. Przedstawiono go jako reprezentanta www.mpolska24.pl
Kliknąłem w to i zobaczyłem jeszcze jeden portal z gatunku
społecznościowych. Jest tam rzecz jasna zakładka z blogami. Te zaś
pisane są przez same sławy – Szeremietiew, Jakubowska, Czarnecki,
Jarubas, Kramer…Klikałem po kolei w ich blogi i sprawdzałem ile jest pod
nimi komentarzy. W zasadzie, nie licząc pojedynczych wpisów zero.
Dosłownie – zero. Macie wypasioną stronę, która miga, świeci i jest ta
profesjonalna, że zapiera dech w piersiach, ale komentarzy tam nie ma.
Bo też i nie taka jest funkcja mediów społecznościowych, by ktoś coś w
nich pisał serio. One są, bo muszą być i organizujący je koledzy dobrze o
tym wiedzą. I pewnie śmieją się po cichu z nas tutaj i naszych
wysiłków. My mamy znacznie więcej komentarzy i piszemy znacznie
ciekawiej, ale to nie ma znaczenia, pozostaniemy marginesem, niszą i
dyskutować się z nami nie będzie, albowiem nie zostaliśmy ujęci w
grafiku. Poza tym, jak tu dyskutować publicznie z facetem, który w
odpowiedzi na zarzuty o faszyzację kraju wyciąga tego całego Simona
Mola, antyfaszystę roku i jego nieszczęsne ofiary. To jest chamstwo
przecież, a nie dyskusja. A jak trzeba dyskutować o faszyzmie? No tak,
jak nasza dawniejsza koleżanka z salonu24 Małgorzata Puternicka www.mpolska24.pl/post/15721/naziole-czyli-chaos-moralny
Skoro omówiliśmy już sobie rolę mediów społecznościowych
w dyskursie publicznym, pora na media głównego nurtu. Tam trafiają sami
wybierani, a jak oni wyglądają i o czym mówią, tego Wam nie zdradzę.
Proszę tylko toyaha, by wrzucił tu pod tekstem zdjęcie, które wysłałem
mu wczoraj. Sam nie umiem tego zrobić. Tam widać dokładnie, jaka
selekcja jest w mediach i kto powinien dyskutować publicznie na ważne
tematy. Kiedy zobaczycie ten zrzut ekranu zrozumiecie, że nie ma żadnej
możliwości, by oderwać te osoby od myśli o występach publicznych. Tak
więc jeszcze raz proszę Toyaha o to zdjęcie. Ja zaś ze swej strony
obiecuję, że to jest ostatni tutaj wpis o faszyzmie.
źródło>>> https://coryllus.pl/przesuwanie-za-granice-legalnosci-czyli-ofiary-onr-vs-ofiary-simona-mola/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz